lestat lestat
423
BLOG

Czy można wierzyć w to, co o Magdalence mówił Lech Kaczyński ?

lestat lestat Rozmaitości Obserwuj notkę 8

Dlaczego taki tytuł ? Bo widzę kolejny wpis na jedynce SG i właściwie śmiać tylko się chce . 

Ze strony solidarnościowej we wszystkich spotkaniach w Magdalence wzięli udział - Lech Kaczyński i Tadeusz Mazowiecki.

zatem  fragmenty bo już raz wklejałem ten wywiad 

LeszekBiernacki: wywiad z Lechem Kaczyńskim o Okrągłym Stole
(Magazyn Solidarność, Gdańsk 1995)


– W jaki sposób doszło w sierpniu 1988 roku do rozmów z generałem Kiszczakiem a następnie do ustalenia terminu rozpoczęcia rozmów, co zresztą przez całą jesień i zimę było przesuwane w czasie? Pewnym siłom w partii i w służbach bezpieczeństwa zależało na tym, aby rozmowy się nie odbyły. Doszło do morderstw na księżach, które do dziś nie zostały wyjaśnione.

LK: – 16 września doszło do pierwszej „Magdalenki”. Jak wyglądała wcześniejsza rozmowa Lecha Wałęsy w Warszawie – nie wiem, gdyż w niej nie uczestniczyłem. Niecierpliwie czekaliśmy wówczas w strajkującej stoczni na jej rezultaty. Gdy Wałęsa wrócił z Warszawy widać było, że z mieszanymi uczuciami. To była niezwykle dramatyczna noc, gdyż młodzi, strajkujący robotnicy zbuntowali się przeciwko tej decyzji. Mój brat pierwszy odważył się wyjść do tych robotników i z nimi porozmawiać. Przez całą noc trwała długa ciężka dyskusja. Wówczas poparłem Lecha Wałęsę. 
 
– Wówczas chyba wielu oczekiwało, że Wałęsa powróci do stoczni z legalną „Solidarnością”?
 
LK: – To prawda, ale to było niemożliwe do osiągnięcia. Jest to sprawa umiejętności myślenia politycznego i zarazem nie mitologizowania wroga – trudno było wówczas mówić o przeciwniku... Byłem przekonany, że wygraliśmy. Zakładałem się, czy i kiedy nastąpi rejestracja. Sądziłem, że nastąpi po dwóch miesiącach. Przeciągnęło to się w czasie, ale w końcu się tego doczekaliśmy. Byłem wówczas pewny, że zostały uruchomione procesy, które muszą doprowadzić do legalizacji „Solidarności”. Tę nadzieję miałem już od strajków majowych 1988 roku – uważanych wtedy za klęskę. Wierzyłem i czułem, że system się rozlatuje i musi dojść ze strony rządzących do jakiś ustępstw.
 W sierpniu 1988 roku oskarżano nas w stoczni, że jedynie za obietnicę legalizacji zgodziliśmy się zakończyć strajk, a więc że zdradziliśmy. To zdradą nie było. Ja wiem, że uproszczone myślenie jest w modzie, bo łatwiej trafia do przeciętnego odbiorcy. Stąd biorą się uproszczone sądy. Takie na przykład, że zdradzono nas przy okrągłym stole, że komuna i tak wisiała na włosku i sama by się rozleciała.


– Jak wyglądały rozmowy okrągłego stołu. Składał się on przecież z wielu komisji problemowych. Jaka wtedy panowała atmosfera?
 
LK: – Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak łatwo podczas obrad w Magdalence postawy fundamentalistyczne zmieniły się w ich przeciwieństwo. To znaczy, jak problem podania ręki Kiszczakowi szybko się zmienił w prawie przyjaźń do Kiszczaka. Ci sami ludzie, którzy wcześniej uważali, że piechotą należy iść do Magdalenki – 20 kilometrów od siedziby Episkopatu, w której nasza strona się zbierała – później popadli w wyraźną fascynację generałem. Żeby było jasne, nie chodzi mi tu o Mazowieckiego czy Geremka, lecz na przykład o Zbyszka Bujaka. Dochodziło wówczas do nadmiernego zbliżenia, nie chciałbym przesadzać, bo nie doszło przecież do jakiegoś zaprzyjaźnienia się, ale to nadmierne zbliżenie było złe. Przy moim stoliku związkowym sprawy najpierw szły szybko a później strasznie się wlokły.
 
– Swoje pięć minut musiał przecież mieć Miodowicz i jego koledzy z OPZZ.
 
LK: – Końcowe rozmowy z OPZZ to była prawdziwa wojna. Walczyliśmy o ostateczny kształt ustawy o związkach zawodowych, a przede wszystkim o miejscu związku w zakładzie pracy. Natomiast Magdalenka to były głównie sprawy ekonomiczne, o których nie ma co wspominać, bo to, co nasza strona oferowała, to był wykwit socjaldemokratycznej myśli.Dopiero późnym latem 1989 roku nastąpił w tej dziedzinie wyraźny przełom w myśleniu solidarnościowych elit politycznych. W Magdalence dużo rozmawialiśmy o reformach gospodarczych i o radzie gospodarczej, czyli o czymś takim, co by nadzorowało rząd w zakresie realizacji reform – nie była to koncepcja przejmowania władzy. Zresztą, była to koncepcja całkowicie pomieszana, która teraz mnie śmieszy.
 
– Niektórzy publicyści i ekstremalni politycy rozpowszechniali opinie, że w Magdalence „Solidarność” podzieliła się władzą z komunistami.
 
LK: – To bajki, tak nie było. To wydarzenia następnych miesięcy spowodowały rozpowszechnienie takich sądów. 
 
CAŁOŚĆ tu 

http://lestat.salon24.pl/698789,wywiad-z-lechem-kaczynskim-n-t-okraglego-stolu-i-magdalenki-1995
lestat
O mnie lestat

W związku z końcem postkomunistów,a poszerzeniem pojęcia lewica oraz uznaniem Gierka za patriotę - odkurzam znaczek sprzed 35 lat "Za nic bym nie chciał , aby uważano mnie za człowieka poważnego , bo w obecności tzw. poważnych ludzi dzieci bawia się bez wigoru i radości , kobiety przestają być zalotne , wojskowi nie chcą opowiadac pieprznych anegdot , maski zdejmuja lub nadziewają w ich obecności tylko ludzie smutni. A na dodatek - durnie są zawsze poważni. Jeden z tych poważnych wygłosił najgłupsze zdanie w salonie na mój temat "dyskomfort części dyskutantów wynikający z tej wprost niemożliwej już do banalizowania, relatywizowania czy tym bardziej ignorowania kompromitacji PO, wzrósł niepomiernie i manifestuje się w sposób różnoraki. Jedni fundują nam różnego rodzaju divertissement w postaci zagadek...."

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości