W tym momencie (godz. 17:49:50) wkracza przewodniczący Suski.
- Ale państwo się przyznali. I syn pan Krzysztof, i syn pan Mirosław, i synowa pracują. Ale zostawmy to, nie o to chodzi.
- Panie przewodniczący, czy mogę odpowiedzieć? Pani mnie oczerniła - włączył się dyrektor Łosiński.
- To nie jest oszczerstwo... - oponował Suski.
- Ja nie mam syna Krzysztofa, panie przewodniczący, pan po prostu zmyśla - tłumaczył Łosiński.
- A Mirosława? - drążył niestrudzenie Suski.
- A Mirosław to jestem ja. Dalej pan nie wie. Ja się nazywam Łosiński Mirosław.
- Ale można mieć syna o tym samym imieniu - bronił się Suski.
Będzie jak z tą carycą Katarzyną - stwierdził Łosiński.
Posłowie opozycji zareagowali salwą śmiechu. Chwilę później Marek Suski zakończył posiedzenie komisji.