25 maja 1995 w Sejmie - oczywiście fragmenty
* * *
Dla państwa, a także dla Najwyższej Izby Kontroli nie będzie nieszczęściem odwołanie akurat mnie ze stanowiska prezesa. Rozumiem - w kategoriach nie tylko politycznych, ale i psychologicznych - motywację postpeerelowskiej większości parlamentarnej. Trudno jest jej tolerować na istotnym stanowisku państwowym kogoś takiego jak ja. Wprawdzie - jak mi się wydaje - oddzielam pracę państwową od przekonań politycznych, ale nigdy w życiu nie wypierałem się tego, iż wywodzę się z solidarnościowego obozu, a więc byłem i jestem antykomunistą.
Wiele razy mówiłem o tym, że odwołanie mnie przez koalicję z mojego urzędu prędzej czy później jest nieuchronne. Tym, co dziś niepokoi, nie jest zatem wniosek o odwołanie dotychczasowego prezesa NIK, ale rzeczywisty i publicznie ujawniony polityczny tryb powołania mojego następcy.
Niestety, koalicja rządząca czyni wszystko, by dać kolejne potwierdzenie wysuwanych wobec niej zarzutów. Obsada stanowiska prezesa Najwyższej Izby Kontroli została ustalona, czego nie kryją przywódcy obydwu partii koalicyjnych, w drodze targu o podział wpływów w państwie.
http://orka2.sejm.gov.pl/Debata2.nsf/main/01328AD0 - całość
* * *
Lech Kaczyński zostaje odwołany z prezesa NIK ( skrócono kadencję ) przez koalicję SLD-ZSL i zastapiony przez zaufanego tej postpeerelowskiej czytaj komunistycznej koalicji - Janusza Wojciechowskiego.